Hulajnogi elektryczne poza kontrolą? Policja: „Nie było żadnych zgłoszeń”
Choć lokalne grupy społecznościowe od miesięcy wypełniają się dramatycznymi wpisami mieszkańców Wilanowa o niebezpiecznych zdarzeniach z udziałem dzieci na hulajnogach elektrycznych, Komisariat Policji Warszawa Wilanów nie odnotował żadnych oficjalnych zawiadomień. Taką informację redakcja Audytu Wilanowskiego uzyskała od Policji w odpowiedzi z dnia 13 maja 2025 roku – i na ten dzień nie wpłynęło żadne zgłoszenie dotyczące przewinień związanych z użytkowaniem hulajnóg elektrycznych.
(Zdjęcie - Materiały uzyskane przez Audyt Wilanowski)
Policja apeluje: "Nie wystarczy pisać w internecie"
– W wyniku sprawdzenia w Komisariacie Policji Warszawa Wilanów nie odnotowano oficjalnych zawiadomień od mieszkańców dotyczących ewentualnych przewinień popełnianych przez użytkowników jednośladów, jednak w przypadku zgłoszenia bezpośrednio, kiedy policjanci są na miejscu, podejmowane są wobec takich osób interwencje – przekazała nam asp. szt. Marta Haberska.
Policja prowadzi działania prewencyjne, w tym w ramach kampanii „Jednośladem bezpiecznie do celu”, ale bez realnych zgłoszeń nie może wszczynać postępowań ani nakładać konsekwencji.
Drastyczne przypadki, które pozostają bez reakcji
W mediach społecznościowych można przeczytać dramatyczne relacje mieszkańców:
„Przed chwilą potrąciłabym ok. 10-letniego chłopca na hulajnodze, który wjechał na czerwonym świetle zza szpaleru ludzi – uratowało go to, że jechałam po lewym pasie”.
To tylko jedna z wielu historii, które – choć brzmią jak przestrogi z kroniki wypadków – nie przekładają się na żadne formalne działania, bo nie są oficjalnie zgłaszane.
Śledztwo Audytu Wilanowskiego: dotarliśmy do „jeźdźców”
W ramach dziennikarskiego śledztwa redakcja Audytu Wilanowskiego dotarła do potencjalnych właścicieli i użytkowników hulajnóg, które mogły brać udział w zgłaszanych przez mieszkańców zdarzeniach. Część z tych osób sama publikowała nagrania swojej jazdy – często niezgodnej z przepisami – w mediach społecznościowych.
Radny bije na alarm: „To nie są zabawki – to potencjalna broń”
Do sprawy odniósł się również radny Tomasz Kuszłejko (Lewica), który potwierdza, że temat został poruszony podczas ostatniej sesji Rady Dzielnicy.
– Prawie codziennie otrzymuję od mieszkańców sygnały o niebezpiecznych incydentach – mówi radny. – To nie jest tylko kwestia kasków i przepisów – chodzi o realne zagrożenie życia. Nawet z pozoru niegroźne urządzenie, które osiąga dużą prędkość, może spowodować śmierć – czyjąś lub własną.
Kuszłejko apeluje szczególnie do rodziców: – Przecież wiedzą, czym ich dzieci się poruszają. Jeśli ktoś pozwala dziecku jeździć bez kasku, albo w kilka osób na jednej hulajnodze, to znaczy, że ignoruje podstawowe zasady bezpieczeństwa.
Podkreśla również, że wiele hulajnóg dostępnych na rynku nie powinno w ogóle poruszać się po drogach rowerowych, a tym bardziej po chodnikach, a większość nieletnich nie posiada wymaganych uprawnień.
(Zdjęcie - Materiały uzyskane przez Audyt Wilanowski)
Przepisy są jasne – ale łamane nagminnie
Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami:
- hulajnogą może jechać tylko jedna osoba, z maksymalną prędkością 20 km/h;
- dzieci poniżej 10. roku życia mogą poruszać się tylko w strefach zamieszkania, pod opieką dorosłych;
- osoby w wieku 10–18 lat muszą mieć kartę rowerową lub prawo jazdy (AM, A1, B1 lub T);
- dorośli mogą poruszać się bez dodatkowych uprawnień, ale muszą przestrzegać przepisów;
- hulajnoga musi być sprawna technicznie, wyposażona w hamulce, oświetlenie i sygnał dźwiękowy.
(Zdjęcie - Materiały uzyskane przez Audyt Wilanowski)
Czyje dziecko będzie następne?
Wszystkie strony – mieszkańcy, Policja, lokalni radni – są zgodni: sytuacja wymaga pilnej reakcji, ale nie można jej opierać wyłącznie na emocjach i postach w internecie.
Bez oficjalnych zawiadomień Policja nie ma podstaw do podejmowania działań represyjnych czy śledczych. A bez zaangażowania rodziców – kolejne dramaty są tylko kwestią czasu.
(Zdjęcie - Materiały uzyskane przez Audyt Wilanowski)